usiadły przy tym samym stoliku co zawsze, a kelnerka bez pytania, jak zawsze, przyniosła im dwie kawy.<br>- Chciałaś pogadać, Dorota. O Kaczmarku?<br>- Nie. Załatwiłam to. Powiedziałam mu w cztery oczy, zaraz po naszej rozmowie, że jak jeszcze raz będzie mi składał propozycję, to powiem jego żonie i swojemu mężowi. I od tej pory jest spokój.<br>- To dobrze. Chodzi o coś innego?<br>- Tak, muszę to komuś powiedzieć, a tylko do ciebie mam zaufanie. Chodzi o tamten wieczór. Kiedy wracałam do domu, zostałam napadnięta. A właściwie zgwałcona. Szłam przez park i nagle usłyszałam za plecami: ściągaj majtki, suko, i bądź cicho. Powiedział to spokojnie. Jak