i kapeluszu stanął przed lustrem, po raz pierwszy we własnym odbiciu ujrzał siebie takim, jakim był przed obozem: postawnym, dobrze się trzymającym mężczyzną w średnim wieku, o wysoko sklepionym czole, męskiej twarzy i śmiałym wyrazie oczu. "Kto wie, czy przywiązanie do życia nie jest podstawą moralności" - pomyślał wtedy.<br>Rynek, którego od tylu lat nie widział, zdumiał go ruchem, ilością ludzi i aut. W porównaniu z latami przedwojennymi różnica była uderzająca. Ludzie wyglądali biednie i szaro, domy zaniedbane, wojna pozostawiła na nich liczne ślady, samochody były tylko wojskowe, dobrze wysłużone, okryte kurzem, śmiecie walały się na chodnikach, lecz przy tym całym niechlujstwie nędzy