decydowali, jak gospodarować pieniędzmi, przydzielonymi na ich szkołę. Tylko kilku radnych opozycyjnych oburzało się, że szkoła nie jest od robienia biznesu, przestrzegając jednocześnie, że taka polityka oświatowa może odbić się na jakości nauczania. Obawy dotyczyły faktu, że budżet przydzielany będzie w zależności od ilości uczniów. Zdaniem części radnych, może to odbić się niekorzystnie na małych szkołach. Wójt Kazimierz Dzielski przekonywał, że najlepszym rozwiązaniem będzie, jeśli placówki takie będą wspomagane przez własne sołectwa. Zapewniał jednocześnie, że szkoły nie zostaną bez pomocy. Obiecywał, że wszystkie klasy I-IV pozostaną we własnych miejscowościach. Dojeżdżać natomiast będzie musiała część gimnazjalistów. Jeśli mieszkańcy którejś z wsi będą