Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Stolica
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1962
każe wciąż artystom seplenić. Udawać przedszkolaków albo co najwyżej młodzież szkolną. Patrzeć na świat wciąż szeroko otwartymi i wiecznie zdziwionymi oczyma dziecka.
Nie chcę być tu źle zrozumianym. Wszyscy oczywiście bardzo kochamy dzieci i nadal je kochać będziemy. Tutaj nie chodzi o to, że u nas w Polsce miłość ta odbija się cokolwiek niekorzystnie na sytuacji demograficznej. Dzieci muszą mieć książki i książki dla dzieci muszą mieć obrazki. To pewne. Ale dorośli to już nie? A co z artystami?
Można sobie wyobrazić, że jeśliby obecna sytuacja oczywistego zmajoryzowania zamówień wydawniczych na rzecz ilustracji dla dzieci miała potrwać przez czas dłuższy, to gdyby
każe wciąż artystom seplenić. Udawać przedszkolaków albo co najwyżej młodzież szkolną. Patrzeć na świat wciąż szeroko otwartymi i wiecznie zdziwionymi oczyma dziecka. <br>Nie chcę być tu źle zrozumianym. Wszyscy oczywiście bardzo kochamy dzieci i nadal je kochać będziemy. Tutaj nie chodzi o to, że u nas w Polsce miłość ta odbija się cokolwiek niekorzystnie na sytuacji demograficznej. Dzieci muszą mieć książki i książki dla dzieci muszą mieć obrazki. To pewne. Ale dorośli to już nie? A co z artystami? <br>Można sobie wyobrazić, że jeśliby obecna sytuacja oczywistego zmajoryzowania zamówień wydawniczych na rzecz ilustracji dla dzieci miała potrwać przez czas dłuższy, to gdyby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego