Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
była przy tym
jedyną moją opiekunką.
Jeśli więc doniesiono jej o tym?
I tutaj właśnie krył się sekret jej nieobecności?
Tego koszmarnego czwartku, kiedy nie przyszła do mnie?
I wątpliwe, czy kiedykolwiek przyjdzie!
Czułem w sobie szczura pochwyconego w perfidną pułapkę.
Rozumiałem popłoch duszy tego biednego zwierzęcia, które tyle
przysług oddaje rozwojowi medycyny.
W sobie samym doświadczałem szczura, którym manipulują
bezwzględnie i dowolnie.
Kiedy nie istniały neuroleptyki, istniał wrzask.
Wielki wrzask z naszego gardła, który był jedyną naszą obroną, jedynym protestem.
Dziś nawet pisku nie uświadczysz.
Więc z tym oniemiałym szczurem we mnie czyhałem na korytarzu, żeby tylko zoczyć
Zeusa, ordynatora
była przy tym<br>jedyną moją opiekunką.<br> Jeśli więc doniesiono jej o tym?<br> I tutaj właśnie krył się sekret jej nieobecności?<br> Tego koszmarnego czwartku, kiedy nie przyszła do mnie?<br> I wątpliwe, czy kiedykolwiek przyjdzie!<br> Czułem w sobie szczura pochwyconego w perfidną pułapkę.<br> Rozumiałem popłoch duszy tego biednego zwierzęcia, które tyle<br>przysług oddaje rozwojowi medycyny.<br> W sobie samym doświadczałem szczura, którym manipulują<br>bezwzględnie i dowolnie.<br> Kiedy nie istniały neuroleptyki, istniał wrzask.<br> Wielki wrzask z naszego gardła, który był jedyną naszą obroną, jedynym protestem.<br> Dziś nawet pisku nie uświadczysz.<br> Więc z tym oniemiałym szczurem we mnie czyhałem na korytarzu, żeby tylko zoczyć <br>Zeusa, ordynatora
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego