i trochę już za ciasne, czarne buciki, których od dawna <br>nie nosiłam. <br><br>Ciocia Kazia rozpaczała: <br><br>- Przecież wyglądasz całkiem jak stróżowskie <br>dziecko! <br><br>Promieniałam. - Czy być może?!... <br><br>Nie skończyło się jednak na tym. Gdy w prawym trzewiku <br>zrobiła się dziura, przestałam wystawiać buty do czyszczenia, <br>żeby jej nikt nie spostrzegł i nie oddał ich do naprawy. <br>Byłam dumna z tej dziury, pielęgnowałam ją niemal, <br>z radością obserwowałam, jak robiła się coraz <br>większa! Mogłam teraz, usiadłszy przy Adeli, obejrzeć <br>podeszwę swego buta, pokiwać głową i zakląć: <br><br><br>- Cieknie, cholera!... <br><br>Tylko że na Adeli nie robiło to jakoś wrażenia. <br><br><br>To i cały mój zapał, i miłość