Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
światła z okna Lelewela prószące w ciemność ulicy Długiej.

XVIII

Kapitan Sakowski był co się zowie twardym dowódcą kompanu. Na placu musztry gdy się zjawiał, truchlały serca rekrutów. Oko miał niezawodne, jeśli chodziło o postrzeganie najmniejszych uchybień kroku czy postawy; kiedy chmurne jego spojrzenie przelatywało wzdłuż wyprężonych szeregów - - w żołnierzach oddech zamierał, a twarze tężały wszystkimi ścięgnami, iż nawet powieka niczyja drgnąć tam nie śmiała.
Niemniej i pięść miał ciężką pan kapitan. Używał jej, co tu ukrywać, popędliwie i skoro, choć nie tak często, aby nadążyć mogła znacznie popędliwszym a okrutnie grzmiącym słowom. Szczęściem, słowa te, choć niewykwintne, nie pozostawiały sińców
światła z okna Lelewela prószące w ciemność ulicy Długiej.<br><br>XVIII<br><br>Kapitan Sakowski był co się zowie twardym dowódcą kompanu. Na placu musztry gdy się zjawiał, truchlały serca rekrutów. Oko miał niezawodne, jeśli chodziło o postrzeganie najmniejszych uchybień kroku czy postawy; kiedy chmurne jego spojrzenie przelatywało wzdłuż wyprężonych szeregów - - w żołnierzach oddech zamierał, a twarze tężały wszystkimi ścięgnami, iż nawet powieka niczyja drgnąć tam nie śmiała.<br>Niemniej i pięść miał ciężką pan kapitan. Używał jej, co tu ukrywać, popędliwie i skoro, choć nie tak często, aby nadążyć mogła znacznie popędliwszym a okrutnie grzmiącym słowom. Szczęściem, słowa te, choć niewykwintne, nie pozostawiały sińców
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego