tych samych liniach. Tworząc coraz<br>to nowe kombinacje geometryczne. Kiedyś towarzyszył temu śmiech, gwar,<br>rozmowy. Nadranny, nieco już stłumiony zgiełk imprezy.<br> A później, a później były to już jej samotne kwadranse przy herbacie,<br>wycieczki w świat kanciastych figur o nieprzewidywalnych zakrętach, zza<br>których dobiegał jedynie słabo dosłyszalny pomruk jego głębokiego<br>oddechu, tego smutnego pogłosu snu dobiegającego zza ściany.<br>Leśne dziecko<br>Ciemna zieleń.<br>Pstrągi ułożone w mozaikę,<br>każda ryba ciemnozielona.<br>Ułożone w płaszczyźnie<br>głowa do ogona, głowa do ogona.<br>Jak cegiełki. Jak sardynki.<br><br>... smużki zbieleń...<br><br>Tkanina ciemnozielona<br>z rybami tworzy bajkę,<br>gdzie czerwień na obczyźnie by była,<br>gdyby była.<br>Wśród pstrągów, które