Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
dowcipów, a Muroczka wołała co pewien czas:

- Pan jest dowcipny do niemóżliwości... Niech pan przestanie, bo mnie już brzuch boli ze śmiechu.

Dryblasi zielenieli ze złości. Wania drwił z nich wyraźnie:

- Pan, zdaje się, chciał coś madrego powiedzieć? Niech się pan nie krępuje... Proszę państwa! Uwaga! Misza ma głos.

Misza odgryzał się:

- Nie wysilaj się! I tak własnego pępka nie przeskoczysz!

Ale o pogróżkach już nie było mowy. Nasze spracowane, pokryte odciskami dłonie budziły respekt.

Do Kazi wysłałem cztery listy na miarę najlepszych moich wypracowań szkolnych z cytatami wierszy i aforyzmami najprzedniejszych mędrców świata. Dostawałem od niej krótkie odpowiedzi pisane drobnym
dowcipów, a Muroczka wołała co pewien czas:<br><br>- Pan jest dowcipny do niemóżliwości... Niech pan przestanie, bo mnie już brzuch boli ze śmiechu.<br><br>Dryblasi zielenieli ze złości. Wania drwił z nich wyraźnie:<br><br>- Pan, zdaje się, chciał coś madrego powiedzieć? Niech się pan nie krępuje... Proszę państwa! Uwaga! Misza ma głos.<br><br>Misza odgryzał się:<br><br>- Nie wysilaj się! I tak własnego pępka nie przeskoczysz!<br><br>Ale o pogróżkach już nie było mowy. Nasze spracowane, pokryte odciskami dłonie budziły respekt.<br><br>Do Kazi wysłałem cztery listy na miarę najlepszych moich wypracowań szkolnych z cytatami wierszy i aforyzmami najprzedniejszych mędrców świata. Dostawałem od niej krótkie odpowiedzi pisane drobnym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego