swoją narzeczoną. Chciał się nią przede mną pochwalić, a także zaobserwować moje wrażenie.<br>Pamiętam to spotkanie w małej kawiarence na Filtrowej, w jesienny, deszczowy dzień. Zobaczyłem dziewczynę o rok młodszą od Wojtka. Jak na mój smak miała zbyt regularne rysy i trzymała się nienaturalnie, zanadto posągowo. Mówiła wolno, dobierając i odmierzając słowa, jak gdyby chciała podkreślić, że nie jest to mowa potoczna, tylko jej własna proza. Wszystko w niej było zanadto wycyzelowane i sztuczne, a przy tym jednakowo ważne - twarz, intelekt, uczesanie, rękawiczki.<br>Nie znając jeszcze jej imienia, powiedziałem:<br>- Przypomina mi pani Dianę z Gabii, której posąg widziałem w Luwrze. Będę