czym innym. A potem jeszcze (w chwili gdy ty naprawdę <br>straciłaś swoje obuwie i wiesz przecież, że nowego <br>tak prędko nie dostaniesz i że całą zimę będziesz <br>paradować w starych matczynych, wypchanych słomą) twój <br>przyjaciel ogląda swoje trzewiki, których przecież może <br>mieć tyle par, ile chce, i komedię nad nimi odprawia?! <br><br>Ale nie koniec na tym. Tak już przecież zawsze jest, <br>że jak się zaczyna niepowodzić, to wszystko się naraz <br>wali. <br><br>Któregoś dnia czekają wszyscy, aż matka wróci <br>z posługi, a tu jak jej nie ma, tak nie ma. <br><br>Dopiero pod wieczór przywlokła się do domu, cała zielona <br>jakaś na twarzy