Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
do wspólnego dołu, zachrypły Stefan Starzyński, szkielecik w panterce, my ze spalonych wsi i reszta tłocząca się w kruchcie, a nawet Mieszko przed samym ołtarzem ze słowiańską frasobliwością drapiący się w głowę - czy warto się w to wszystko wdawać.

A przecież śpiewał to dla nas, wariatów, i dla nas, wariatów, odprawiał to nabożeństwo z takim przejęciem, aż nabrzmiałe żyły oplotły mu szyję, a twarz oblała purpura i lada moment zetnie go z nóg apopleksja, tylko nie wiadomo - z ekstazy nad chwałą Rzeczypospolitej i Królowej Korony Polskiej czy z rozpaczy nad narodowym nieszczęściem, nędzą i głupotą?
Powiódł po nas wybałuszonym okiem, lecz
do wspólnego dołu, zachrypły Stefan Starzyński, szkielecik w panterce, my ze spalonych wsi i reszta tłocząca się w kruchcie, a nawet Mieszko przed samym ołtarzem ze słowiańską frasobliwością drapiący się w głowę - czy warto się w to wszystko wdawać.<br>&lt;gap&gt;<br>&lt;page nr=116&gt; A przecież śpiewał to dla nas, wariatów, i dla nas, wariatów, odprawiał to nabożeństwo z takim przejęciem, aż nabrzmiałe żyły oplotły mu szyję, a twarz oblała purpura i lada moment zetnie go z nóg apopleksja, tylko nie wiadomo - z ekstazy nad chwałą Rzeczypospolitej i Królowej Korony Polskiej czy z rozpaczy nad narodowym nieszczęściem, nędzą i głupotą?<br>Powiódł po nas wybałuszonym okiem, lecz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego