myśl, że on pewno zwariował, ale to nie zmieniało faktu, że przeżywam tu oto gigantyczny sukces życiowy na osobistym tle. Iskra trzeźwości zaczęła nieco przygasać, kolejka po cytryny nabrała charakteru niewyraźnej zmazy.<br>- Możemy... - powiedziałam niepewnie. - Możemy...<br>- Dokąd stąd jedziesz? - przerwał stanowczo, sam pewno lepiej wiedząc, co możemy.<br>- Do Paryża - odparłam odruchowo.<br>- Pojedziemy razem. Mam mieszkanie w Paryżu, mogę się tam przenieść na stałe...<br>Nie da się ukryć, że trochę z tego wszystkiego zgłupiałam. Sugestywna przepowiednia sprzed lat, odnośnie blondyna, robiła swoje. Sycylijski entourage robił swoje. Blondyn, jako taki, robił swoje. Ja nie robiłam nic i w głowie zaczęło mi się od