stała nad nim, z ostrym wielkim liściem wzniesionym od ciosu... <br>- Ty, ty, milczku, ty wrogu... - syknęła i rzuciła liść. <br>Adam z czasem nabrał względem córki manier skrytego nałogowca. Kiedy i gdzie mógł, dorywał się do niej, całował, jak wyratować <page nr=128> z nieszczęścia, opowiadał, pytał. Gdy jednak czyjekolwiek kroki zabrzmiały w pobliżu - odsuwał się lub opuszczał pokój. Marta również wcześnie zdała sobie sprawę z konieczności konspirowania przyjaźni z ojcem. Zapytywana przez matkę: kto ci to dał, kto kazał to zrobić, od kogo to wiesz? - odpowiadała wykrętnie, jeżeli sprawcą był Adam. <br>Mimo to samotność Róży w domu wzrastała w miarę lat Marty. Władyś odjechał