Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
dłonie o ciepłe podbrzusze szklanki z resztką herbaty. Wyczekiwał. Ksiądz domyślił się, nalał bimbru, równo, po brzeg, i pierwszy podniósł kieliszek. - No to wypijmy, panie Janie, za Antarktydę, dopóki ona jest.
- Za Antarktydę - zgodził się Jassmont i po raz pierwszy poczuł wspólnotę z księdzem.
Wypili, poczerwieniało przed oczami. Ksiądz nabrał odwagi, wydął wargi. - Czy pan będzie się ewakuował na Zachód przed czerwonymi? - zapytał i jeszcze mocniej wydął wargi. Obaj mieli dosyć bimbru, mało im było rozmowy.
- Ja, na Zachód? - upewnił się Jassmont.
- A pan, taka znaczna figura, antykomunistyczna figura, czerwoni dobiorą się do pana, takich literatów oni nie lubią. Pan trzymałeś
dłonie o ciepłe podbrzusze szklanki z resztką herbaty. Wyczekiwał. Ksiądz domyślił się, nalał bimbru, równo, po brzeg, i pierwszy podniósł kieliszek. - No to wypijmy, panie Janie, za Antarktydę, dopóki ona jest.<br>- Za Antarktydę - zgodził się Jassmont i po raz pierwszy poczuł wspólnotę z księdzem. <br>Wypili, poczerwieniało przed oczami. Ksiądz nabrał odwagi, wydął wargi. - Czy pan będzie się ewakuował na Zachód przed czerwonymi? - zapytał i jeszcze mocniej wydął wargi. Obaj mieli dosyć bimbru, mało im było rozmowy.<br>- Ja, na Zachód? - upewnił się Jassmont.<br>- A pan, taka znaczna figura, antykomunistyczna figura, czerwoni dobiorą się do pana, takich literatów oni nie lubią. Pan trzymałeś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego