swoje od urodzenia, praktykują wiarę codziennie i nie zależy im na szczegółowych podziałach.<br>Bocznym wejściem wchodzą do wewnętrznego kręgu. Strażników tu nie ma, a Swamiemu nie przeszkadza najwyraźniej niebieskie &lt;orig&gt;lungi&lt;/&gt; Maxa. W środku, pod dachem jest mroczno i duszno od kadzideł, lampek i palonych ogni ofiarnych. Spotykają starego, siwobrodego guru, odzianego na biało. Wyciąga z przepastnych zawiniątek wielką torbę białego popiołu. Część wysypuje białemu pielgrzymowi na głowę, trochę wrzuca do ust. Resztą robi mu na czole trzy święte linie. Tak Max otrzymuje pierwsze namaszczenie. Potem dwaj młodzi bramini odprawiają &lt;orig&gt;pudźe&lt;/&gt; w intencji jego rodziny. Również za darmo, nikt nie wspomina o