Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
Prywykniesz, a kak nie prywykniesz, tak padochniesz..."
- Cicho! - odezwała się Jaśka. - Ktoś stuka w drzwi!
- O Jezu! - zawołała Zosia. - Przyuważyli nas.

W pośpiechu wepchnęli szpałę pod pryczę, schowali siekierę i odłupane szczapy. Pukanie nie ustawało.
- Otwórz, Stach. Niech się dzieje wola boska - powiedziała Ziuta.
W drzwiach pojawił się wysoki mężczyzna, odziany w kufajkę, watowane spodnie i walonki, zwykły w tych stronach przyodziewek. Zdjął czapkę z nausznikami i pokłonił się nisko. Był lekko szpakowaty, twarz miał przyjemną.
- Wy... kto? - zagadnął Stach.
- Fryderyk.
- Kto?
- Fryderyk Fryderykowicz.
- Nie znam.
- Ja od Niemców. Niemców nadwołżańskich. Zwieźli nas tu przedwczoraj. My w pałatkach. Węgla nie stało
Prywykniesz, a kak nie prywykniesz, tak padochniesz...&lt;/&gt;"<br>- Cicho! - odezwała się Jaśka. - Ktoś stuka w drzwi!<br>- O Jezu! - zawołała Zosia. - Przyuważyli nas. <br><br>W pośpiechu wepchnęli &lt;orig&gt;szpałę&lt;/&gt; pod pryczę, schowali siekierę i odłupane szczapy. Pukanie nie ustawało.<br>- Otwórz, Stach. Niech się dzieje wola boska - powiedziała Ziuta.<br>W drzwiach pojawił się wysoki mężczyzna, odziany w kufajkę, watowane spodnie i walonki, zwykły w tych stronach przyodziewek. Zdjął czapkę z nausznikami i pokłonił się nisko. Był lekko szpakowaty, twarz miał przyjemną.<br>- Wy... kto? - zagadnął Stach.<br>- Fryderyk.<br>- Kto?<br>- Fryderyk Fryderykowicz.<br>- Nie znam.<br>- Ja od Niemców. Niemców nadwołżańskich. Zwieźli nas tu przedwczoraj. My w pałatkach. Węgla nie stało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego