mówiąc, potęga formy, wypiętrzającej to co ludzkie w ponadludzkie... Czy nie tak było właśnie z Hitlerem, ubóstwionym uległością i kultem dziesiątków milionów ludzi?<br>Mówiąc krótko, sztuka nader łatwo wchodzi w konflikt z przyzwoitością, moralnością, "myśleniem demokratycznym i czuciem uniwersalnym" (D II 100). Cierpienie i zło, czające się na zewnątrz człowieka, odzywają się także nieuchronnie w nim samym i sztuka nie może się nimi nie karmić. Przecież i Tomasz Mann nazywał Hitlera "bratem" artystów... Czy jednak rzucić to może cień na powołanie sztuki, literatury?<br>Nie, ponieważ sztuka jest - na niby. Nie opisuje ani nie kształtuje rzeczywistości, doświadcza jej tylko wyobraźnią. <q>"Schopenhauer podaje definicję