Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 02.07
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
najpiękniej zabrzmiała zbiorcza definicja, ukuta przez zapomnianego państwowca: "Sejm to nie jest szlachecki dworek, a ministrowie to nie owoc miłosnych uciech". Nie wiem, jak było wtedy. Dziś podobne sformułowanie wywołałoby śmiech. Nazwać szlacheckim dworkiem Straszny Dwór, powiedzieć o ministrach, że kojarzą się z miłością? Fantazja Tolkiena za mała, by to ogarnąć.

Pozostaje mi obowiązek wyjaśnienia, skąd podebrałem lotne frazy parlamentarzystów. Otóż w II RP popełniono błąd: w kancelarii sejmowej zatrudniono Karola Irzykowskiego. Był stenotypistą: spisywał i utrwalał słowa i zwroty, jakimi przerzucało się to Bractwo Wzajemnej Arogancji. Mędrzec z bródką poznał się na regułach obserwowanej gry: "Prawica chciałaby żyć z głupot
najpiękniej zabrzmiała zbiorcza definicja, ukuta przez zapomnianego państwowca: "Sejm to nie jest szlachecki dworek, a ministrowie to nie owoc miłosnych uciech". Nie wiem, jak było wtedy. Dziś podobne sformułowanie wywołałoby śmiech. Nazwać szlacheckim dworkiem Straszny Dwór, powiedzieć o ministrach, że kojarzą się z miłością? Fantazja Tolkiena za mała, by to ogarnąć.<br><br>Pozostaje mi obowiązek wyjaśnienia, skąd podebrałem lotne frazy parlamentarzystów. Otóż w II RP popełniono błąd: w kancelarii sejmowej zatrudniono Karola Irzykowskiego. Był stenotypistą: spisywał i utrwalał słowa i zwroty, jakimi przerzucało się to Bractwo Wzajemnej Arogancji. Mędrzec z bródką poznał się na regułach obserwowanej gry: "Prawica chciałaby żyć z głupot
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego