dają nieprecyzyjne wyniki i w efekcie trzeba je powtórzyć pod kontrolą lekarza, który wykluczy lub potwierdzi przyczynę dolegliwości. To, co ma być tańsze, w ogólnym rozrachunku okazuje się dużo droższe.<br><br>Według Jacka Węgrzyka samoleczenie nie ma nic wspólnego z wypychaniem leków z list refundacyjnych i oddawaniem lekarskich decyzji w ręce ogłupiałych od reklam pacjentów, by chciwe koncerny farmaceutyczne mogły na tym zarobić. - Nam zależy na rzetelnej informacji, a nie na bałamutnych obietnicach - zapewnia. Potwierdzeniem tych słów byłaby rozsądna akcja ze strony Stowarzyszenia PASMI, adresowana do pacjentów i ułatwiająca im wybór preparatów właściwych i skutecznych. To nie może być mamienie srebrami koloidalnymi