Na miejscu zbiórki, pod Puszkarnią, zebrało się już całe wojsko Doliniarzy. Przy samej papierni, koło pryzm kamieni, gotowała się do boju armia Polandy. Pod niebem krążyły już czarne kruki, ptaki śmierci, hieny pól bitewnych. Polek wprowadził Panfila w nadrzeczne krzaki i trochę zemocjonowanym głosem przykazał czekać na siebie. Pies podwinął ogon, słuchał z uwagą i pokornie, patrząc wiernie w oczy swego pana.<br>- Polek! - wołał już z daleka Kajaki. - Bitwa będzie konna. Po amerykańsku. Ja wsiadam na ciebie.<br>- Ale ich jest więcej.<br>- No, prawda, więcej - przyznał niepewnie Kajaki.<br>- A gdzie Lońka?<br>- Jest, przyszedł, nogę zawiązuje, bo skaleczył.<br>- Żołnierze! Przygotować się! - rozkazał Łapa