Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
czerwoności
grożącej wybuchem - słońce, pośpiech, poczucie
obowiązku - wybrała miejsce obok. Jedyne wolne, jakie
zostało.
- Niech to jasna!...
- Prawda? - spojrzała przelotnie. - Smacznego,
chłopcy.
Nie mógł jeść. Bliskość wychowawczyni złościła
go. Zapomniał, że siadała zawsze przy ostatnim stole.
Zapomniał, że miała dyżur. Że istniała. O wszystkim
zapomniał, zrozumiawszy nagle z całą jasnością
ogrom przegranej. Nie pójdzie dziś do Siwego. Nie pójdzie
do niego na żadną rozmowę nigdy.
Wstał i, nie widząc zastygłej nagle twarzy Ślicznej,
zbaraniałej miny Łysego, wytrzeszczonych oczu Palucha, wyszedł
z jadalni.
3
Babka szła do nich z góry, wyprostowana i wyniosła
jak zwykle.
Pomyślała, że skoro babka dziś, we środę
czerwoności <br>grożącej wybuchem - słońce, pośpiech, poczucie <br>obowiązku - wybrała miejsce obok. Jedyne wolne, jakie <br>zostało.<br>- Niech to jasna!...<br>- Prawda? - spojrzała przelotnie. - Smacznego, <br>chłopcy.<br>Nie mógł jeść. Bliskość wychowawczyni złościła <br>go. Zapomniał, że siadała zawsze przy ostatnim stole. <br>Zapomniał, że miała dyżur. Że istniała. O wszystkim <br>zapomniał, zrozumiawszy nagle z całą jasnością <br>ogrom przegranej. Nie pójdzie dziś do Siwego. Nie pójdzie <br>do niego na żadną rozmowę nigdy.<br>Wstał i, nie widząc zastygłej nagle twarzy Ślicznej, <br>zbaraniałej miny Łysego, wytrzeszczonych oczu Palucha, wyszedł <br>z jadalni.<br> 3<br>Babka szła do nich z góry, wyprostowana i wyniosła <br>jak zwykle.<br>Pomyślała, że skoro babka dziś, we środę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego