czym zamieść <br>podwórka, musiałem pożyczyć miotły od pewnej czarownicy <br>z bajki o Łysej Górze.<br><br>Natomiast było i tak, że pewnego pięknego dnia zjawił <br>się u nas jakiś obcy pan w szerokim aksamitnym kaftanie, <br>w krótkich aksamitnych spodniach, w kapeluszu z piórem <br>i kazał zaprowadzić się do pana Kleksa.<br><br>Wszyscy byliśmy ogromnie zaciekawieni, po co ten pan właściwie <br>przyszedł. Pan Kleks długo z nim rozmawiał szeptem, <br>częstował go pigułkami na porost włosów, które <br>sam miał zwyczaj nieustannie łykać, a potem, wskazując <br>na mnie i na jednego z Andrzejów, rzekł:<br><br>- Słuchajcie, chłopcy, ten pan, którego tu widzicie, <br>przyszedł z bajki o śpiącej królewnie