może, niesłuszną, ale przecież dopuszczalną) krytyką a bezpardonową wojną ideologiczną z Kościołem, która też miała miejsce.<br>Wyróżniłbym tu trzy bardzo od siebie odmienne czynniki: nieporozumienie, nieumiejętność oraz złą wolę. Nieporozumienie polegało na tym, że Kościół w PRL od dziesiątków lat, broniąc praw człowieka i narodu, angażował się w politykę i ogromnie wielu ludzi, a zwłaszcza cała opozycja, bardzo go do tego zachęcało. Sam dobrze znam pewną działaczkę ówczesnej opozycji, deklarującą się jako ateistka, dzisiaj zaciekle atakującą Kościół, która w latach 70. i 80. naciskała na jak największe zaangażowanie polityczne Kościoła. Po roku 1989 wśród ludzi Kościoła istniało więc całkowicie naturalne przekonanie