Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
na głupka... Poczekaj - podniósł rękę. - Ty
to co innego; ty wiesz na pewno. Mój pies nie był Warckiem
twojego dziadka Pażycha.
Spróbował spojrzeć w słońce, oślepiło
go, zamknął więc oczy pełne palącej ogniem ciemności
i nagłych łez. Jak ona to robi, że jej oczy stają
się białe w słońcu i ogromnieją?
- Nazywał się Frajer - powiedział. - A tego
twojego Warcka znam ze słyszenia. Nigdy mnie nie gonił,
choć mógł. "Latałem" na bramie dziadka. Takie
spełnienie marzeń sprzed lat, żeby mieć swoją
własną huśtawkę. Osobistą. Sama widzisz, że
nie warto przyznawać się do marzeń. Huśtawka! - Parsknął. - Chciałem
go ukraść - uzupełnił. - Mówił
o psie
na głupka... Poczekaj - podniósł rękę. - Ty <br>to co innego; ty wiesz na pewno. Mój pies nie był Warckiem <br>twojego dziadka Pażycha.<br>Spróbował spojrzeć w słońce, oślepiło <br>go, zamknął więc oczy pełne palącej ogniem ciemności <br>i nagłych łez. Jak ona to robi, że jej oczy stają <br>się białe w słońcu i ogromnieją?<br>- Nazywał się Frajer - powiedział. - A tego <br>twojego Warcka znam ze słyszenia. Nigdy mnie nie gonił, <br>choć mógł. "Latałem" na bramie dziadka. Takie <br>spełnienie marzeń sprzed lat, żeby mieć swoją <br>własną huśtawkę. Osobistą. Sama widzisz, że <br>nie warto przyznawać się do marzeń. Huśtawka! - Parsknął. - Chciałem <br>go ukraść - uzupełnił. - Mówił <br>o psie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego