to było głupie, ale jej to właśnie było potrzebne. Któregoś dnia, kiedy wróciła ze szkoły, zauważyła, że fotografia zniknęła. Spytała o nią matkę. Wystraszona powiedziała, że ojciec ją gdzieś wyniósł, błagała Zuzię, aby nie zaczynała awantury. Ale ta fotografia to była przecież jedyna pamiątka po ojcu. Więc kiedy ten drugi ojciec wrócił do domu, zażądała jej zwrotu. <br>- Nie będziesz sobie stawiała jakiś amantów przy łóżku - rzekł ostro. - Za młoda jeszcze jesteś. <br>- To nie jest żaden amant - wrzasnęła. - To Jan Lechicki, mój rodzony ojciec!<br>- Tak! A co w takim razie powiesz o mnie?<br>Twarz ojca stała się niemal purpurowa, widać było, że