Rosły, barczysty chłop. W saniach, kiedy wrócił od lekarza, był skulony, schłostany wiatrem, poróżowiony mrozem.<br>- Z pańskich rąk - żartował doktor badając go dokładnie - nie chciałbym oberwać...<br>- Jak takie chłopisko - myślałem - może obchodzić się delikatnie z kruchymi skorupami?<br>- Prócz siły trzeba mieć anielską cierpliwość i nerwy na grubych węzłach.<br>Józef, słysząc ojcowską opinię, doda z powagą:<br>- I czucie w palcach.<br>Nim weszliśmy do pokoju zastawionego siwakami, demonstrował Józef jak łatwo zepsuć powstający garnek. Palce - mówił ustalają grubość dna i ścian; gdy za grube - pękną podczas wypalania, jeśli za cienkie - nie utrzymają konstrukcji. Paznokieć trąci o ściankę, zadrży lekko ręka, a w okamgnieniu