w domu pana Fujimori.<br> Jak zawsze pani wita nas głębokimi, pełnymi uroku ukłonami. Nabrałem już wprawy w manewrowaniu butami, eliminując w ten sposób nieodmiennie żenujący mnie fragment ceremoniału.<br> Obdarowuję gospodarzy i dzieci amerykańskimi słodkościami i podczas gdy małżonkowie przystrajają się do wyjścia, przygotowuję sobie kąpiel. Nie jest to, jak się okazuje, sprawa prosta. Wodę trzeba najpierw nagrzać, potem z kuchennego bojlera systemem rur, kranów i całej domowej hydrauliki przetransportować do łazienki, która jest wielkości niskiej rozmównicy telefonicznej.<br> Gdybym wiedział, nie fatygowałbym gospodarzy, jest już jednak za późno. Woda osiąga gotowość dokładnie z państwem Fujimori. Z uśmiechem oświadczają, że poczekają.<br> Łudząc się