Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
by chociaż jakąś tabletkę mocniejszą... Rozwala mnie, naprawdę, nawet nie umiem opowiedzieć...
- Hm... Na to nie ma, proszę pana, żadnej tabletki. Nic panu nie da żadna tabletka - odrzekł badający spokojnie, ale z nutką pretensji w głosie.
- No to może by... ja wiem?... - zawodził - jakiś zastrzyk chociaż. I ta muzyka taka okropna...
- Denerwuje? Zaraz ściszą, zaraz ściszą. - Dotknął go poniżej piersi czytnikiem przypominającym dawne pieczątki z kulistą rączką, przytrzymał parę sekund i wpatrywał się w mały ekranik, który otworzył jak książkę. Stanął przy tym bokiem do słońca, a jego makijaż, przedtem błękitny, teraz zaczął się mienić barwą karmazynową.
Muzyka rzeczywiście ucichła i
by chociaż jakąś tabletkę mocniejszą... Rozwala mnie, naprawdę, nawet nie umiem opowiedzieć...<br>- Hm... Na to nie ma, proszę pana, żadnej tabletki. Nic panu nie da żadna tabletka - odrzekł badający spokojnie, ale z nutką pretensji w głosie.<br>- No to może by... ja wiem?... - zawodził - jakiś zastrzyk chociaż. I ta muzyka taka okropna...<br>- Denerwuje? Zaraz ściszą, zaraz ściszą. - Dotknął go poniżej piersi czytnikiem przypominającym dawne pieczątki z kulistą rączką, przytrzymał parę sekund i wpatrywał się w mały ekranik, który otworzył jak książkę. Stanął przy tym bokiem do słońca, a jego makijaż, przedtem błękitny, teraz zaczął się mienić barwą karmazynową.<br>Muzyka rzeczywiście ucichła i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego