Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
ziela... - poprosił nieśmiało Wojtek.
Następnej nocy wypłynęli na jezioro. Lilia wyskoczyła zgrabnie z łodzi i pobiegła w głąb wyspy szukając ziela. Świeciły jej maleńkimi latarkami robaczki świętojańskie. Narwała cały pęk i przybiegła do łodzi dając rybakowi znak, by jak najprędzej płynął do brzegu. Ledwie odbili od wyspy, gdy zerwała się okropna burza. Chmury przelewały się po niebie jak olbrzymie smoki ziejące ogniem błyskawic, które przebiegały po wzburzonych falach niby ogniste węże. Woda, rycząc przeraźliwie, jeżyła złowrogie grzywy, które rzucały się rozszalałe to tu, to tam, gnane wichurą. Na brzegach trzaskały drzewa, tu i ówdzie, rażone piorunem, płonęły jak olbrzymie pochodnie.
Rybak
ziela... - poprosił nieśmiało Wojtek.<br>Następnej nocy wypłynęli na jezioro. Lilia wyskoczyła zgrabnie z łodzi i pobiegła w głąb wyspy szukając ziela. Świeciły jej maleńkimi latarkami robaczki świętojańskie. Narwała cały pęk i przybiegła do łodzi dając rybakowi znak, by jak najprędzej płynął do brzegu. Ledwie odbili od wyspy, gdy zerwała się okropna burza. Chmury przelewały się po niebie jak olbrzymie smoki ziejące ogniem błyskawic, które przebiegały po wzburzonych falach niby ogniste węże. Woda, rycząc przeraźliwie, jeżyła złowrogie grzywy, które rzucały się rozszalałe to tu, to tam, gnane wichurą. Na brzegach trzaskały drzewa, tu i ówdzie, rażone piorunem, płonęły jak olbrzymie pochodnie. <br>Rybak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego