ona daje mi tę swoja niespożyta energię i pogodę ducha. To jakaś podstawowa mądrość, o najtrudniejszych chwilach swojego życia mówić szczerze i z humorem, wznosić się ponad swoich wrogów i własne ułomności. Ona to potrafi, ja nie. Nie wiem, czego mi brak, myślę, że jej prostoty. Zaplątana jestem, zakomplikowana i okropnie zamknięta. Może też nigdy nie miałam poczucia, że dotknęłam dna, a ona chyba miała. Jeśli człowiek tego doświadczy, staje się wolny, bo nie boi się już niczego...<br>Dziś zaczęłam kolejne opowiadanie i znowu nie wiem, gdzie mnie poniesie, ale stało się to pod wpływem Kloci. Coś się we mnie urodziło