Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
podeszwy jego butów. Wiatr ciągnął po ziemi śniegowy kurz. Stacho jeszcze przez pewien czas widział pochyloną do przodu bryłę postaci ludzkiej. Wyglądało, jakby Sekuła szedł do natarcia.
Tej nory wysoko pod czarnym niebem buczał radziecki bombowiec. Szedł na zachód powoli, jakby nie w powietrzu płynął, lecz w smole. Dwaj ludzie okryci futrami spoglądali niecierpliwie na zegarki. Nawigator odłożył logarytmiczny suwak, uśmiechnął się i powiedział: "Spokojnie, spokojnie, towarzysze, zdążymy".
Kiedy wyskoczyli, pilot położył maszynę w łagodnym wirażu, wychylił się zza sterów i patrzył w dół jak sęp. Dostrzegł nisko dwa klosze, ledwo szarzejące w ćmie nocnej. Wtedy usiadł wygodniej i, dla nabrania
podeszwy jego butów. Wiatr ciągnął po ziemi śniegowy kurz. Stacho jeszcze przez pewien czas widział pochyloną do przodu bryłę postaci ludzkiej. Wyglądało, jakby Sekuła szedł do natarcia.<br>Tej nory wysoko pod czarnym niebem buczał radziecki bombowiec. Szedł na zachód powoli, jakby nie w powietrzu płynął, lecz w smole. Dwaj ludzie okryci futrami spoglądali niecierpliwie na zegarki. Nawigator odłożył logarytmiczny suwak, uśmiechnął się i powiedział: "Spokojnie, spokojnie, towarzysze, zdążymy".<br>Kiedy wyskoczyli, pilot położył maszynę w łagodnym wirażu, wychylił się zza sterów i patrzył w dół jak sęp. Dostrzegł nisko dwa klosze, ledwo szarzejące w ćmie nocnej. Wtedy usiadł wygodniej i, dla nabrania
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego