Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
doniesienie na policję.
- Głupia sprawa - to były pierwsze słowa aspiranta Włodzimierza T., który pojawił się w sklepie pana Wincentego, by opowiedzieć mu o nikłych szansach znalezienia gangu wymuszającego okupy. - Nikt oprócz pana nie złożył doniesienia. Przeciwnie, kiedy wypytywałem właścicieli tutejszych firm, każdy mnie przekonywał, że nikt nie przychodził z żądaniem okupu. Wygląda więc na to, że postanowili płacić i milczeć. Jeżeli tymczasem stawki za tę "ochronę" mają być naprawdę takie, jakie pan nam podał, to z tej jednej, krótkiej ulicy, faceci zgarną mnóstwo pieniędzy. Będzie tego około trzydziestu tysięcy złotych każdego miesiąca. Rocznie - bagatelka! - trzysta sześćdziesiąt tysięcy! Kupa forsy!
Wincenty L
doniesienie na policję.<br>&lt;q&gt;- Głupia sprawa&lt;/&gt; - to były pierwsze słowa aspiranta Włodzimierza T., który pojawił się w sklepie pana Wincentego, by opowiedzieć mu o nikłych szansach znalezienia gangu wymuszającego okupy. &lt;q&gt;- Nikt oprócz pana nie złożył doniesienia. Przeciwnie, kiedy wypytywałem właścicieli tutejszych firm, każdy mnie przekonywał, że nikt nie przychodził z żądaniem okupu. Wygląda więc na to, że postanowili płacić i milczeć. Jeżeli tymczasem stawki za tę "ochronę" mają być naprawdę takie, jakie pan nam podał, to z tej jednej, krótkiej ulicy, faceci zgarną mnóstwo pieniędzy. Będzie tego około trzydziestu tysięcy złotych każdego miesiąca. Rocznie - bagatelka! - trzysta sześćdziesiąt tysięcy! Kupa forsy!&lt;/&gt;<br>Wincenty L
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego