na pannę Hankę.<br>- Są, są, tam koło klosza! Co pan tak krzyczy? - To nie chować po kątach, tylko tu!<br>Rzucił kasjerce bloczek, zakołysał tackami, pchnął kolanem Janika i ruszył na rewir.<br>Teraz już widział wszystko. To, co przed chwilą było poza kręgiem jego świadomości, co się tak kotłowało, było takie olbrzymie i groźne, teraz zostało odarte z tajemniczości, stało się po prostu czterema stołami nie obsłużonymi jeszcze - tam właśnie goście dawali znaki ręką, ktoś pukał.<br>- Proszę państwa, zaraz tam przyjdę! - przygwoździł ich głosem i wzrokiem.<br>Uciszyło się. Rozdał kawy i herbaty, na ostatku lemoniady. - Panie, a słomka?<br>- W tej chwili panu