zajadała się cała Francja. Podarunek okazał się naprawdę cenny.<br> Potem były jakieś jarmarki staroci, dość przypadkowe zakupy dwudziestowiecznych, ale przedwojennych, puszek po herbacie, kawie, biskwitach, pralinkach. Niektóre były w całkiem dobrym stanie, zachowały nad podziw dobrze swą kruchą zewnętrzność: obrazki nie straciły barw, czas nie zatarł napisów. Wyczyszczone, delikatnie natarte oliwą, mogły z powodzeniem służyć dalej swojej nowej właścicielce, która przechowywała w tych skrzyneczkach papiery, zdjęcia, jakieś srebrne bransoletki. Każdy zbieracz zwykł się zwierzać, że zawsze jest jakieś zdarzenie, jakiś nowy, czasem zupełnie przypadkowy, zakup, który każe spojrzeć na swoje zbiory po nowemu. Pani Joanna wspomina, że takim zwrotnym momentem był