zasłon, tylko firanki, a karnisze u nas zawsze były drewniane.<br>I dalej: postępy życia. Stęknęło łóżeczko, dziecko się obudziło, lekko zachwiał się żyrandol. Radość dziecięcych kroków, radość z tajemnic, które się znów pochowały i znów czekają na odkrycie. Teraz otwiera piekarnik, po chwili wypada cała zawartość szuflady, pisk zdziwienia, oczarowania, olśnienia!<br>Wczesne przebudzenie dziecka opiekunowie traktują pewnie jak wybryk, możliwe do przyjęcia odstępstwo, niczym anomalię pogodową. Cóż takiego ono widzi w tych oknach, w szklanej kulce, która wpadła pod piec, dlaczego z tego powodu budzi, ciągnie za rękaw? <br>Bielski wreszcie wstaje, ukrywa twarz w rękach, myśli: Boże, znów to samo, wkłada