Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
Usiadłem na skraju gigantycznego kamiennego jaru i rzucałem kamyczkami w przeciwległą ścianę. Wiatr dmuchał mi w tył głowy. Wybierałem kamyki, rzucałem, dolatywały do jasnej ściany i odbijały się od niej. Zamyślony, dopiero po paru minutach zorientowałem się, że podmuchy zrobiły się ciepłe. Nie spodziewając się niczego szczególnego, obejrzałem się... i omal nie spadłem kilkanaście metrów w dół, na dno kamieniołomu. Ciepły wiatr był oddechem monstrualnego stworzenia, czającego się tuż za mną! Ogromny smok rozkładał skrzydła, wyciągał łeb ze ślepiami jak dwie krwawe plamy i potworną liczbą zębów. Instynkt podsunął mi najkrótszą i najprostszą drogę ucieczki - w dół, strasznie stromą, wąską ścieżyną
Usiadłem na skraju gigantycznego kamiennego jaru i rzucałem kamyczkami w przeciwległą ścianę. Wiatr dmuchał mi w tył głowy. Wybierałem kamyki, rzucałem, dolatywały do jasnej ściany i odbijały się od niej. Zamyślony, dopiero po paru minutach zorientowałem się, że podmuchy zrobiły się ciepłe. Nie spodziewając się niczego szczególnego, obejrzałem się... i omal nie spadłem kilkanaście metrów w dół, na dno kamieniołomu. Ciepły wiatr był oddechem monstrualnego stworzenia, czającego się tuż za mną! Ogromny smok rozkładał skrzydła, wyciągał łeb ze ślepiami jak dwie krwawe plamy i potworną liczbą zębów. Instynkt podsunął mi najkrótszą i najprostszą drogę ucieczki - w dół, strasznie stromą, wąską ścieżyną
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego