jednej dziewczynie, która też tutaj przychodziła, i pobrali się, i mieli dwie śliczne córeczki. Długo jej potem nie widziałam, bo pracowała i siedziała w domu z tymi dziewczynkami. On tylko przychodził czasem na szachy do Henryka, ale już było inaczej, bo miał mało czasu i jak tylko się zasiedział, to ona zaraz po niego dzwoniła. Został mu tylko ten dom i Henryk, i o całej przeszłości musiał zapomnieć, o tym, jak się z nami bawił po kabaretach, jak jeździliśmy razem za miasto albo na żaglówkę. Już nawet nie dało się go namówić na kino. <br><page nr=42> Tak sobie czasem myślę, że może byliśmy z