lewego skrzydła i wnet znalaz1 się w wielkiej sali z kolumnami. Tutaj w niewidocznym miejscu umocował koniec nici do kamienia <page nr=129><br>Wszedł do ciemnego korytarza.<br>Na odgłos jego kroków spod stropu oderwało się kilka nietoperzy. Popiskując cicho, wirowały nad jego głową, wprawiały powietrze w łagodny ruch. Mandżaro wzdrygnął się, lecz wnet opanował ogarniający go lęk, a gdy po spiralnych schodach zaczął opuszczać się w głąb podziemi, uspokoił się niemal zupełnie.<br>Strumień jasnego światła, bijący z latarki, ślizgał się po wilgotnych, omszałych murach, wyrywał z ciemności opadające w dół stopnie. Nitka, którą rozwijał ze szpulki, dawała mu uczucie bezpieczeństwa. Łączyła ten podziemny, mroczny