się na dno sadzawki - chodzi i szuka. A z góry mu marynarze pompują powietrze. Ale Maciusia nie znalazł.<br>Wezwano do pałacu doktora i ministra handlu. Wszystko robiono w największej tajemnicy, ale coś trzeba było przecież powiedzieć, bo służba wiedziała, że się coś stało, kiedy ministrowie od samego rana latają jak opętani.<br>Więc powiedzieli, że Maciuś jest niezdrów i doktor zapisał mu na śniadanie raki. I dlatego prefekt policji wlazł do sadzawki.<br>Zagranicznemu guwernerowi powiedziano, że Maciuś lekcji mieć nie będzie, bo leży w łóżku. Obecność doktora upewniła wszystkich, że to jest prawda.<br>- No dobrze, więc dziś możemy już być spokojni - powiedział