pępowinami do piekła. Nie zatrzyma się już nigdy, bać się będzie każdego dnia coraz bardziej i coraz szybciej będzie uciekać ze sklejonymi ustami, przez które nie wydobędzie się żaden dźwięk. Po to przecież Północny pokazał mu podziemia Belowskiego... Leżał teraz bezbronny, słaby, z kołatką myśli w głowie. Jedni nazywają to opętaniem, inni ześwirowaniem, ale Zygmunt zrozumiał, że czyha na niego... Szatan, że Szatan chce go opętać albo już opętał! Szatan wcielony w Północnego. Gdyby Zygmuntem zawładnął komputer, internet, techno, guru nieznanej sekty, coś bardziej na czasie, wszystko toczyłoby się przykrym, bo przykrym, ale przynajmniej rozpoznawalnym porządkiem. Mamy przecież dwudziesty pierwszy wiek