przed zaśnięciem, tak że mógłbym odwiedzić ją we śnie, być z nią w ulotnym sennym zbliżeniu, które nie przetrwa brzasku,<br>i sam byłem zdumiony, że tak niewiele pragnę, że wyobraźnia nie podpowiada mi czułych spotkań, jakie przecież nie były mi obce, ale tłumaczyłem sobie, że teraz, tu, w Esfahanie, pod opieką Jego Świątobliwości Ojca Świętego Piusa XII, muszę być inny, otrząsnąć się z tego wszystkiego, co - grzeszne - przylgnęło do mnie w Paninie, i nie wiedziałem, czy tak naprawdę tego chcę, a potem mówię półgłosem:<br>- Mamo...<br>i widzę ją, młodą, żywą i piękną, i mówię szeptem:<br>- Kocham cię!<br>i modlę się za