którym gonili ją żandarmi, a ona w obłędnym strachu wspinała się na płoty, nadziewała na ich ostre szpikulce, stamtąd ściągał ją za nogi żandarm i trzymając za kark prowadził do ciemnicy... Natomiast nie lubiła, choć nie wywoływało to potem nocnych koszmarów, gdy ubierano ją na pokaz, dla gości, "po krakowsku", oplątywano w białoł łczerwone wstążki i kazano śpiewać lub - jak papużce - deklamować bez końca "dziecinnymi usty: Polska, w Polsce, dla Polski..." Nie mogła przerwać, udając, że zapomniała słów, bowiem obok, przejęta występem córki, stała i suflerowała jej rozegzaltowana pani Franciszka.<br><br><tit>R^eve lucide</><br><br> Robótka prawie ukończona, wydziergany już haft o sensacyjnych