prosty obwód i pobudziło zapalnik.<br>Wkopana w pobocze, osłonięta trawami rura plunęła swą zawartością. Była krótka, podobna do najstarszych, średniowiecznych moździerzy, proporcjami przypominających garnek. Rozsiew miała więc potężny. I o to chodziło.<br>Setki nakrętek, gwoździ, a nawet kamieni pomknęły w poprzek drogi, rozlatując się szerokim stożkiem, dziurawiąc blachy, prując gumę opon i grzęznąc w wypełniających naczepę belkach. Tylko dwa trafiły w zamocowany za szoferką zbiornik, ale nie miało to wielkiego znaczenia, podobnie jak to, że udo kierowcy rozszarpała rdzawa mutra. Ładunek odmierzony został z myślą o minie ustawionej w typowy dla min kierunkowych sposób, czyli na otwartej przestrzeni, i Drzymalski nie