kto, tyle żelaza marnować!... <br><br>Nawet Karliński* nie znajdował w jej oczach uznania. Jego <br>dumne słowa: "Wyście świadkiem, mężowie olsztyńscy, <br>że tak zginął jak wszyscy Karlińscy", słowa, <br>które przejmowały mnie dreszczem wzruszenia, Adelę <br>oburzały tylko: <br><br>- Nawet najgorszy rozbójnik - i to żałuje swego <br>dziecka, a on - patrzcie go tylko! <br><br>- Przecież - próbowałam nieśmiało oponować - przecież <br>musiał do niego strzelić, bo inaczej Olsztyn... Zrobił <br>to dla ojczyzny! <br><br>- No więc jak musiał, to musiał, ale chwalić <br>się i cieszyć nie ma z czego! - odpowiadała <br>surowo Adela. <br><br>Bohaterzy, którzy mieli zdobyć serce Adeli, musieli być <br>zupełnie prości, bez gestów, bez deklamacji i bez próżności, <br>a wszystkie ich