Jakież było jego zdziwienie, kiedy po paru dniach stwierdził, że spośród kilkudziesięciu handlowców z ulicy Łabędziej tylko on jeden złożył doniesienie na policję.<br><q>- Głupia sprawa</> - to były pierwsze słowa aspiranta Włodzimierza T., który pojawił się w sklepie pana Wincentego, by opowiedzieć mu o nikłych szansach znalezienia gangu wymuszającego okupy. <q>- Nikt oprócz pana nie złożył doniesienia. Przeciwnie, kiedy wypytywałem właścicieli tutejszych firm, każdy mnie przekonywał, że nikt nie przychodził z żądaniem okupu. Wygląda więc na to, że postanowili płacić i milczeć. Jeżeli tymczasem stawki za tę "ochronę" mają być naprawdę takie, jakie pan nam podał, to z tej jednej, krótkiej ulicy, faceci