on, ojciec mój, niepiśmienny.<br>Taki, jaki był, był mi najbliższy, mogłem go przynajmniej pożałować od<br>czasu do czasu, roztkliwić się nad nim, czuć się jego nieustanną<br>wyręką, bez której niepewny byłbym sam siebie i niepełny jako on, a to<br>przecież nie tak znowu mało mieć kogoś, kogo mógłby człowiek pożałować,<br>oprócz samego siebie, z kim mógłby się porównać w tkliwości nad sobą.<br>Więc nie to, tylko dręczyło mnie sumienie, że wobec mnie ojciec już nie<br>potrafi ani czytać, ani pisać, ani też nie chce. Bo kiedyś przecież,<br>kiedy jeszcze dzieckiem byłem i ledwie literę z literą pogodzić<br>umiałem, potrafił.<br> Zostało we