i zawrócił na pięcie. <br>Stanął zadyszany nad nieprzytomną Mariną. <br>- Co robić? - krzyknął w OVR, zrozpaczony, wściekły. Trzęsącą się ręką machinalnie sięgnął do górnej wargi, teraz nagiej. Nic nie poczuł, martwe drewno: to była ta prawa. <br>- Niech pan ucieka! Niech pan spuści Baryshnikova! I tak jej pan nie uniesie! Jest pan osłabiony. Niech pan ucieka! <br>- Głupi, głupi, głupi... <br>- Nie ma pan szans, sir. Zabiją pana - jeśli takie mają rozkazy. <br>- Zabiją. <br>- Tak. <br>- Zabiją. <br>- Zabiją, sir. <br>Szłumsz, szłumszch, szłuuu, szus, szu-szu. Szli. Zazgrzytał właz. <br>Hunt rzucił się do Mariny. Przewrócił ją na bok, wyszarpnął spod bezwładnego ciała płaszcz. Światła! Włączył zawinięty wokół prawego