wypłaty...". Bała się tylko mnie, a zresztą tylko ja płaciłem regularnie, bo zarabiałem znacznie więcej niż reszta.<br>Z niektórych wspomnień czytelnik może odnieść wrażenie, że prawie cały czas mieszkańców "wspólnego pokoju" pochłaniały libacje alkoholowe. Po literackiej Warszawie krążyły wersje, jakoby zakasowaliśmy nawet "wspólny pokój" nr 1, uwieczniony w słynnej i osławionej powieści Zbigniewa Uniłowskiego. Ano co tam gadać, od kieliszka wódki nikt z nas nie stronił, ani przedtem w Lublinie, ani potem na Dobrej, z wyjątkiem jednego Czechowicza, który rzadko tylko, od wielkiego dzwonu, przekraczał granicę dwóch-trzech kolejek. W okresie "Reflektora" również nie pijał, jeśli wierzyć świadkom: choć były to