mocnych trunków. Zostały zaplombowane przez celników. Barman powitał damę ukłonem, rozkładając ręce, co według niego miało oznaczać: "Przepraszam, ale tego, co najlepsze, nie posiadam. Jestem zupełnie bezradny". Przyzwyczaił się, że każda osoba, która podczas postoju w Nowym Jorku trafiała do jego baru, była spragniona polskich wódek. Innych napojów nigdy nie ośmielał się nawet proponować.<br> Dama, domyślając się, że czekają na kapitana, zainteresowała się jednym z obrazów wiszących w barze. (s. 103) W momencie gdy pierwszy oficer skończył objaśniać, co obraz przedstawia i kto go malował, do baru wszedł kapitan. Słysząc rozmowę prowadzoną w języku francuskim, kapitan już na odległość zaczął przeprosiny w